POBIEDA NAD BIUROKRACJĄ.

GIEŁDA SAMOCHODOWA, 9 marca 2004, str.E2
tekst: Bogdan Leszczorz, zdjęcia: Marek Kijak
Bytomianin jeździ poprzedniczką Warszawy.

Bytomski pasjonat wykonał serię zdjęć auta. Na ich podstawie katowicki rzeczoznawca ocenił pojazd jako zabytkowy, a wojewódzki konserwator zabytków wydał zgodę na sprowadzenie Pobie-dy do Polski bez cła. - Mając te wszystkie dokumenty, liczyłem, iż szybko sprowadzę auto do Polski - wspomina właściciel. - Na Ukrainie jednak okazało się, że to zaledwie początek mojego zmagania się z biurokracją - narzeka. Ukraińscy celnicy zażądali zgody tamtejszego Ministerstwa Kultury. Jednakże po wyjaśnieniu wszystkich zawiłości proceduralnych okazało się, iż wystarczy zaświadczenie służby kontroli pojazdów we Lwowie, potwierdzające fakt dokonania zakupu pojazdu. Załatwienie wszystkich potrzebnych dokumentów zajęło panu Markowi blisko dwa miesiące, podczas których Pobieda należąca już faktycznie do bytomianina stała nadal na posesji poprzedniego właściciela.

Kiedy już wydawało się, że za kolejnym podejściem uda się przekroczyć granicę, znów dała znać o sobie wszechwładna biurokracja - tym razem po naszej stronie. Polscy celnicy zakwalifikowali samochód jako w pełni użytkowy, ignorując dokumentację uznającą go wstępnie za zabytek. Zażądali przy tym kaucji w wysokości 22 tys. złotych jako zabezpieczenia do czasu wydania ostatecznej decyzji konserwatora zabytków.

- Nie wiedziałem, co robić. Takiej kwoty nie miałem przecież przy sobie ani też nie mogłem jej zdobyć w krótkim czasie - mówi bytomianin. -Pozostawało mi jedynie pozostawienie samochodu we Lwowie i powrót do Polski.

Dzięki pomocy przyjaciół udało się nabywcy Pobiedy zgromadzić wymaganą kwotę i już po tygodniu samochód stał w Bytomiu. Znacznie dłużej, bo aż do końca ubiegłego roku przyszło oczekiwać na zwrot wpłaconej kaucji. Wymarzona Pobieda pana Marka jest już oficjalnie zabytkiem. W opinii rzeczoznawcy jest ona w 75 proc. oryginalna. Obce 25 proc. stanowią górnozaworowy silnik, z Wołgi, a także kierunkowskazy oraz atrapa przednia pochodząca z późniejszego modelu Pobiedy. - W tym roku chciałbym je wymienić na oryginalne - snuje plany pan Marek. Być może jednak bytomski pasjonat pogodzi się z faktem niepełnej oryginalności tego samochodu. Jego myśli wybiegają już bowiem w innym kierunku. W Dniepropietrowsku, o czym dowiedział się ze strony inter-netowej, czeka, na nowego właściciela w stu proc. oryginalna Pobieda z 1955 roku, oczywiście z silnikiem dolnozawo-rowym.

Konstrukcja pochodzi z roku I93ó. kiedy w Zakładach Samochodowych w Gorkim zaczęły powstawać pierwsze produkowane seryjnie w ZSRR auta osobowe GAZ A, na licencji Forda.Dolnozaworowy silnik Pobiedy, o pojemności 2,1 litra i mocy 50 KM, był natomiast oparty na jednostce napędowej Dodge’a z 1940 roku. Pierwsza eksperymentalna Pobieda powsta w 1944 r., dwa lata później rozpoczęła się seryjna produkcja. Powstawało wiele odmian i prototypów, m.in. M0V oraz kabriolet. W 1950 roku zaprojektowan także wersję wyścigową, wyposażoną w silnik górnozaworowy o pojemności 2487ccm o mocy 94KM, z dwoma gaźnikami.